Uwielbiam balsamy do ciała! Zresztą nie tylko ja, moja skóra także ;) Poważnie, dopiero przy codziennym stosowaniu widzę, że jest nawilżona i miękka w dotyku. Kiedyś była szorstka, szara i bardzo sucha, bo nie traktowałam nakładania balsamu jak codziennego rytuału, który wpłynie korzystnie na moją skórę :)
Z balsamem jest jak z kremem do twarzy, trzeba trafić na firmę lub rodzaj, który nam odpowiada ;) Ja co prawda lubię eksperymentować, ale wiem, że w razie czego zawsze mogę wrócić do balsamów z Garniera! Balsamy tej formy odpowiadają mi wszystkie, więc jeśli tylko mam okazję to testuję kolejny, którego jeszcze nie miałam.
Tak był też i tym razem, trafiłam na promocję w Rossmannie i dzięki nieocenionej pomocy mojej przyjaciółki (;*), kupiłam balsam Garniera z 5%Hydro-Urea ;)
Balsam o pojemności 400ml kupiłam za około10zł, a biorąc pod uwagę jego dużą wydajność (używałam go od połowy lipca do listopada) to nie obawiam się powiedzieć, że balsam ten kupiłam za "pół darmo" :P Bardzo dobrze nawilżał skórę, na tyle, że jak rano brałam prysznic, to choć się spłukiwał z ciała, moja skóra pozostawała nawilżona! Zapach miał przyjemny, ale nie intensywny, moim zdaniem nie był bardzo mocno perfumowany, bo takich balsamów nie lubię. Spełniał obietnice producenta, które widać poniżej:
Jeśli chodzi o minusy, to ze względu na zawartość 5% Hydro-Urea, gdy nałożyłam go na uszkodzoną skórę (np. po goleniu nóg) to miejsce przez chwilę piekło. Na szczęście nie musiałam go zmywać, co nie zmienia faktu, że jeśli ktoś ma delikatną skórę, skłonną do podrażnień i goli nogi maszynką, to może mieć tego dosyć i przestać używać ten balsam! Drugi minus to opakowanie i niebiesko-srebrna etykietka, która zaczęła się rozpadać podczas użytkowania i zostawiać srebrny pył na moich dłoniach, który na szczęście znikał po umyciu rąk :)
Mimo wad, moim zdaniem ten balsam ma tyle zalet, że na pewno kupię kolejne opakowanie, co i Wam polecam zrobić :D
XOXO
L'arania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz