Święta już za dwa tygodnie, czy to nie cudowne, że kiedy na coś się czeka, to czas nie zwalnia, tylko szybko biegnie ;)
Jak to dobrze, że już niedługo będę w domu, po prawie dwóch miesiącach nieobecności :) I bardziej niż z prezentów cieszę się ze spotkania z rodziną i przyjaciółmi - bardzo za Wami tęsknię ;*
Dlatego...
Uwielbiam tę piosenkę, niech Nas wprowadza w świąteczny nastrój ;)
Druga część wpisu, to recenzja odżywki do włosów elisse, którą możemy kupić w każdej Biedronce.
Nigdy nie wychodzę z założenia, że jak drogie to dobre, a jak tanie to na pewno złe, bo często zdarza się nam przepłacić, kupując drogi produkt, gdy tani nie jest gorszy, a bywa, że jest lepszy.
Tym razem jednak tanie okazało się być nie najlepsze...
moja recenzja odnosi się tylko do jednej z trzech dostępnych odżywek, chodzi o tę do włosów suchych i zniszczonych
Wiem, co powiecie, po co mi odżywka do włosów zniszczonych, skoro moje się przetłuszczają. Tak, przetłuszczają się, ale u nasady, końce są "suchawe", dlatego używam odżywki na włosy, a nie na całą skórę głowy. Dlatego stosuję takie odżywki, które będą pielęgnować moje włosy :)
Opis producenta, jeśli chodzi o tę odżywkę był obiecujący
mam nadzieję, że uda się Wam to przeczytać :P
Odżywka miała dobrą konsystencję, trzymała się włosów, łatwiej się po niej rozczesywały i to byłby koniec plusów! Właściwie nie robiła nic i do tego jej zapach mnie odpychał :P Pachniała "cementem", to jest dziwne porównanie i dla Was może pachnieć inaczej, mnie się kojarzył ten zapach z cementem :P Końcówki przy używaniu tej odżywki i przed wyglądały tak samo...
Dlatego nie polecam jej, u mnie się kompletnie nie sprawdziła.
XOXO
L'arancia ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz