Od jakiegoś czasu mam "fazę" na Paryż ;) Nie martwcie się Włochy, Was kocham miłością szczerą i wieczną <3 Jednak ostatnio wróciła moja fascynacja Paryżem i Francją :)
Wydaje mi się, że kiedyś wspominałam o tym, że moją pierwszą miłością podróżniczą była właśnie Francja, a potem przerodziło się w miłość do Włoch. Teraz robię miejsce w sercu na obydwa te kraje, a wszystko przez dwie blogerki i polecane przez nie książki, ale po kolei ...
Dzięki "Lekcjom Madame Chic" nauczyłam się minimalizmu, który teraz stosuje niemal w każdej dziedzinie życia. Ale chciałam też stać się "paryżanką" w sposobie ubierania :)
Zatem, kiedy Alina z bloga Design Your Life (polecam Wam jej bloga bardzo serdecznie) zrobiła recenzję książki "Paryski szyk" Ines de la Fressange, postanowiłam także tę książkę przeczytać.
Na temat "Paryskiego szyku" powstało mnóstwo recenzji, jedne pochlebne, inne nie. I prawda
jest taka, że każdy tę książkę musi ocenić sam!
Ja o niej powiem tyle - pewne jej części bardzo mi się podobały, pewne nie!
jest taka, że każdy tę książkę musi ocenić sam!
Co mi się podobało, przede wszystkim to, że dzięki tej lekturze przekonałam się, że mój odmieniony styl (do którego sama dorosłam) jest w zasadzie "paryski", czyli taki jak chciałam :D
Do tego Ines zdradziła mi kilka fajnych pomysłów na stylizacje nie wymagające wysiłku,
a takie właśnie lubię. Porady urodowe, choć nie wszystkie przydatne, też zapadły mi w pamięć!
Co mi się w takim razie nie podobało? Opisy, gdzie kupować ubrania, gdzie meble dla dzieci.
Do tego Ines zdradziła mi kilka fajnych pomysłów na stylizacje nie wymagające wysiłku,
a takie właśnie lubię. Porady urodowe, choć nie wszystkie przydatne, też zapadły mi w pamięć!
Bo i ile informacje jakie miejsca w Paryżu odwiedzić, gdzie zjeść i przenocować, mogą
być przydatne. To, nie oszukujmy się, jadą na weekend do Paryża, raczej nie planujemy chodzić
po sklepach, a już na pewno będziemy kupować mebli do pokoju dziecka :P
I nie chodzi o to, że te informacje były nieciekawe, czytało się je tak samo przyjemnie, jak całą książkę, z tym, że zamiast tych kilkudziesięciu stron o sklepach, autorka mogła zdradzić więcej "paryskich" sekretów, zamieścić więcej zdjęć stylizacji itp.
być przydatne. To, nie oszukujmy się, jadą na weekend do Paryża, raczej nie planujemy chodzić
po sklepach, a już na pewno będziemy kupować mebli do pokoju dziecka :P
I nie chodzi o to, że te informacje były nieciekawe, czytało się je tak samo przyjemnie, jak całą książkę, z tym, że zamiast tych kilkudziesięciu stron o sklepach, autorka mogła zdradzić więcej "paryskich" sekretów, zamieścić więcej zdjęć stylizacji itp.
A jednak nie żałuję wydanych na tę książkę pieniędzy i jestem pewna, że nie raz do niej jeszcze wrócę :)
XOXO
L'arancia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz